Niektórzy boją się zmian: nie chcą korzystać z nowych technologii czy to w nauczaniu języków, czy w prowadzeniu biura. Dlaczego tak się dzieje? W jaki sposób strach przed tym, co nowe ogranicza rozwój zawodowy? Co w ten sposób tracisz? Zobaczmy:)
Na pewno spotkałeś osobę, która ma na swoim komputerze zainstalowany 15 lat temu system operacyjny Windows 98 i pakiet biurowy Office 2003 (dla przypomnienia: ten z asystentem w postaci uśmiechniętego spinacza). Albo podczas spotkania słyszysz legendarny dzwonek Nokia Tune i z kieszeni osoby obok wyjmowana jest Nokia 3210 (uwaga, kto pamięta rok debiutu tego telefonu? Odpowiadam: 1999 rok! 15 lat temu!). I po zadaniu sakramentalnego pytania: „A dlaczego nie wymienisz tego na coś nowszego?” pada odpowiedź „Eee, działa, to po co zmieniać”.
Jeżeli ludzkość nie poszukiwałaby nowości, to zamiast samochodami nadal jeździlibyśmy wozami drabiniastymi ;). Henry Ford twierdził, że gdyby zapytał ludzi czego chcą, powiedzieliby, że szybszych powozów, dlatego sam z siebie od razu zaoferował im samochody. Skąd w naszym życiu taka niechęć do zmian? Dlaczego tkwimy w starych schematach, zamiast spróbować nowoczesnych narzędzi?
Okazuje się, że to nie do końca nasza wina. Winny jest tzw. mózg emocjonalny, czyli obszar w naszym mózgu, który stara się uchronić nas przed niebezpieczeństwem. Setki tysięcy lat temu niebezpieczeństwem był np. wybór innej niż zwykle uczęszczanej ścieżki przez las – nie wiadomo czy nie czaił się na niej drapieżca. Dlatego mózg emocjonalny przy jakiejkolwiek decyzji podpowiada: „zostań w jaskini i nie wychodź, a jeżeli już idziesz, idź znaną ścieżką”. A w dzisiejszej wersji brzmi to raczej: „daj spokój, nowy komputer może się zawiesić, a oprogramowanie jest na pewno skomplikowane, lepiej układaj plan zajęć na kartce papieru”. Oczywiście na szczęście ludzkość nie zawsze słucha tych podszeptów, dzięki czemu odkrywa nowe wynalazki i lata w kosmos.
Prawda jest taka, że większość naszych lęków, również związanych z wykorzystaniem nowych technologii wiąże się z negatywną projekcją. Nie wiemy czy coś jest dobre czy złe, czy poradzimy sobie, czy nie, ale już wyobrażamy sobie klęskę i kłopoty. „Ten program na pewno jest bardziej skomplikowany w obsłudze, lepiej zostać przy starym”.
Co więc tracimy nie korzystając z nowych technologii? Przede wszystkim czas. Wyobrażasz sobie dzisiaj prowadzenie biznesu bez telefonu komórkowego? Czy pamiętasz jeszcze czasy, kiedy zadzwonić można było tylko z biura albo z domu? Pamiętasz, że jeszcze kilkanaście lat temu dokumenty pisało się na maszynie, a jedna pomyłka powodowała, że trzeba było zaczynać je pisać od nowa? Czy to brzmi dla jak godziny zmarnowanego czasu? Oczywiście, że tak.
Ale nawet jeżeli masz telefon komórkowy i komputer, to świat poszedł do przodu. Pierwszy z brzegu przykład: korzystasz z korespondencji seryjnej, żeby szybko przygotować dużą ilość dokumentów czy szykujesz 100 dokumentów do wysyłki po jednym egzemplarzu? Przeglądanie e-maili tylko z biura? A dlaczego nie wymienisz Nokii 3210 na smartfona i nie będziesz sprawdzał poczty elektronicznej na bieżąco, żeby nie tracić czasu? Przecież to jest teraz naprawdę tanie i mocno dynamizuje biznes.
Po drugie przez unikanie nowych technologii możesz tracić potencjalnych klientów. Szkoła językowa, która nie ma estetycznej strony www może być po prostu uznana za niewiarygodną w oczach osób sprawdzających oferty. Brak adresu e-mail? Znowu punkt ujemny – może potencjalny uczeń woli wysłać e-mail z zapytaniem niż dzwonić? Jeżeli uczeń będzie miał do wyboru szkołę, o której może tylko dowiedzieć się z pogniecionej ulotki albo szkołę, która ma czytelną stronę internetową z informacjami i dodatkowo udostępnia narzędzia online do nauki, to którą według Ciebie wybierze?
Po trzecie: frustrujesz się. Marnujesz czas na robienie rzeczy, które mogłaby za ciebie zrobić aplikacja. Denerwujesz się, czekając aż stara atramentowa drukarka wydrukuje materiały na zajęcia. Złościsz się, bo przygotowanie raportu w arkuszu kalkulacyjnym trwa niemiłosiernie długo. Nie marnuj swojej energii. Zamiast złościć się, sięgnij po narzędzia, które pomogą Tobie i Twoim pracownikom w pracy. Z zaoszczędzonym czasem zrobisz co chcesz.
Do tej pory operowaliśmy na sporym poziomie ogólności. Czas przejść do konkretów. Dla przykładu Platforma LangLion ułatwia i upraszcza, jedną z najbardziej uciążliwych czynności w szkole językowej, czyli tworzenie umów. Na czym to polega rozwiązanie? Do gotowego szablonu umowy w pliku Word jednym kliknięciem można dodać kilka zmiennych, takich jak dane osobowe kursanta, rodzaj grupy, rodzaj płatności itp. Na tej podstawie Platforma automatycznie wygeneruje gotową do podpisu umowę, bez ślęczenia godzinami nad kartką i długopisem. Dużym ułatwieniem jest rejestracja online, dzięki której nowy kursant może samodzielnie wypełnić wszelkie potrzebne formularze z dowolnego miejsca a z sekretariatu znikają odstraszające klientów kolejki. Szkoły chwalą sobie także oferowaną przez Platformę możliwość prowadzenia korespondencji wewnątrz systemu, bez konieczności pamiętania i przepisywania adresów e-mail czy numerów telefonu. Równie łatwo można wysłać indywidualną lub seryjną wiadomość do uczniów, nauczycieli, rodziców. Pomocne są także powiadomienia SMS, których wysyłka, niezależnie od ilości kontaktów, zajmie maksymalnie 15 sekund. Platforma na bieżąco analizuje i zlicza ilość zaplanowanych zajęć, dzięki czemu gwarantuje ciągłą kontrolę nad datą zakończenia zajęć w grupach. To tylko niektóre z udogodnień. Dają wyobrażenie o skali ułatwień, które oferują nowe technologie w edukacji, takie jak LangLion.
A więc odwagi: technologia może być Twoim sprzymierzeńcem w prowadzeniu nowoczesnej szkoły językowej. Podziel się w komentarzach swoimi obawami dotyczącymi technologii – postaramy się pomóc.