Pracuję ze szkołami językowymi już 7 lat i widzę, jak bardzo zmieniła się w tym czasie branża językowa. Świadomość na temat zarządzania biznesem i znaczenia marketingu, w tej branży, jest ogromna, a chęć rozwoju właścicieli, managerów i administratorów sekretariatów godna pozazdroszczenia. Mimo ogromnej rewolucji w nawykach konsumentów, zauważyłam, że niektóre szkoły językowe nadal kurczowo trzymają się wypracowanych przez lata metod, bez żadnej chęci zmiany.
Jednym z argumentów, którymi posługują się szkoły, jest ten, że do ich szkoły, i tak kursanci przychodzą się zapisywać do grup w sekretariacie, więc nie ma sensu inwestować w narzędzia ułatwiające im ten proces innymi kanałami. Ja zadałam sobie pytanie „dlaczego?” i przychodzę dzisiaj z listą 7 powodów, dla których Twoi kursanci nie zmieniają swoich nawyków, a Twoja szkoła być może wyklucza pewną grupę zainteresowanych waszymi usługami klientów.
Twoi kursanci są tradycjonalistami i chcą porozmawiać z człowiekiem osobiście
Z takim argumentem trudno dyskutować – z całą pewnością jest grupa ludzi, która się boi komputerów, telefonów i innych cudów techniki, i woli przyjść do szkoły osobiście. Nie powinniśmy się na nich oczywiście zamykać, być może np. babcia chciała zapisać swojego wnuczka na zajęcia językowe i zainwestować w jego przyszłość? Tylko czy naprawdę tacy klienci to znaczna część Twojej grupy docelowej? Co z całą resztą?
Nie dajesz kursantom innej możliwości
Aktualnie jest szereg opcji, z jakich możesz skorzystać, żeby zapisać kursanta na zajęcia – przyjście osobiste do szkoły, rozmowa telefoniczna, email zgłoszeniowy, formularz kontaktowy na stronie, czat na stronie www szkoły, call-back zagnieżdżony na stronie szkoły, formularz rejestracyjny, a nawet sklep internetowy. Jeśli jednak kursant ma tylko jedną lub 2 z wymienionych, to nie dziwne, że przychodzi do siedziby, jeśli właśnie ta jest dla niego najwygodniejsza.
W ubiegłym roku kursanci też musieli przyjść do szkoły, żeby się zapisać
Nic tak nie działa, jak przyzwyczajenie. Jeśli wprowadziłeś nowe metody rejestracji, ale Twoi kursanci nadal przychodzą zapisać się do sekretariatu, to być może część z nich nie ma pojęcia, że mogłaby to zrobić inaczej. Co roku słyszę ze szkół językowych opowieści o tym, jakie to kolejki chętnych czekają w sekretariacie na możliwość zapisania się. Czy naprawdę wierzysz, że ci wszyscy ludzie wolą stać w kolejce 30 minut zamiast wypełnić formularz zgłoszeniowy online albo wysłać Ci maila?
Nie podajesz na stronie cen kursów
Coraz rzadsze, ale jednak nadal spotykane. Zdarza się, że szkoły ukrywają ceny swoich kursów i nie podają ich na stronie internetowej szkoły. Budzi to oczywiste skojarzenie u Twojego potencjalnego kursanta, że żeby się czegokolwiek więcej dowiedzieć trzeba przyjść osobiście lub zadzwonić i każdy wybierze to, co mu akurat bliższe.
Kursanci nie ufają informacjom znalezionym o Tobie w internecie
Tłumacząc bardziej dosadnie – za mało mówisz o swojej szkole w Internecie albo robisz to nieudolnie.
Najlepiej, jak zawsze, działa storytelling, więc opowiem Wam krótką historię – moja koleżanka chce się zapisać na kurs językowy niszowego języka. Znalazła szkołę, która akurat tego języka uczy (nie ma ich za wiele), ale strona internetowa szkoły wygląda jakby była (a może i faktycznie jest) zrobiona w 2009 roku (a to przecież nie #10yearschallange). W głowie pojawia się pytanie Czy ta szkoła w ogóle jeszcze istnieje? Ciężko jej zaufać, a nie będzie przecież tam specjalnie jechać, żeby sprawdzić czy to nie jakaś firma „Krzak”. Zaliczki na poczet rezerwacji nie wpłaci, bo przecież straci pieniądze, a kurs się nigdy nie zacznie – nie zależy jej aż tak bardzo na tym kursie i odpuszcza. Najlepsze w tej historii jest to, że jest prawdziwa.
Jak się uwiarygodnić w internecie?
- Twoja strona musi być nowoczesna.
- Jeśli tworzysz content, skup się na jego regularności – nie ma nic gorszego niż aktualności szkolne z 2014 roku.
- Zadbaj, aby komunikaty w social mediach były jak najbardziej osobiste i regularne, ale nie przesadzaj i nie zamieszczaj komunikatów o swoim życiu prywatnym.
- Zbieraj recenzje od swoich klientów w google, na FB.
- Twórz materiały wideo i nie wstydź się swojej twarzy i głosu 🙂
Kursanci chcą sprawdzić, jaka panuje u Ciebie atmosfera
Twój kursant wyczytał już, że dobrze uczycie i wierzy, że jesteście ważnym przystankiem na drodze do osiągnięcia celu. Nie dowiedział się jednak czy będzie się w Twojej szkole czuł swobodnie (a wiadomo, że to również wpływa na stopień zaangażowania i postępów w nauce). Zadbaj o to, aby wnętrze Twojej szkoły, było takie, w którym chce się spędzać czas, każdy czuje się w nim swobodnie, a następnie dopilnuj, żeby wszyscy się o tym dowiedzieli. Zrób piękne zdjęcia z zadowolonymi kursantami w salach podczas zajęć czy oczekujących na swoje lekcje w przestrzeni do relaksu. Szkoła językowa to nie tylko miejsce do zdobywania wiedzy – to miejsce, w którym chcemy się poczuć ważni i zaopiekowani. Bardziej chcemy spędzać czas w wystroju bliskim kawiarni niż sali ze szkoły podstawowej.
Kursanci myślą, że coś utargują
Najgorsze na koniec! Nie mogę wykluczyć, że są i tacy klienci, którzy chcą się trochę potargować, ale zdają sobie sprawę, że przez telefon, czy maila łatwiej Wam będzie im odmówić, więc wolą przyjść do siedziby szkoły i z oczami kota ze Shreka prosić o jakiś upust. Tym korzystniej dla Was – jeśli zminimalizujecie zapisy w szkole, tym rzadziej będziecie się musieli z takimi sytuacjami spotykać.
Jak to wygląda w Twojej szkole? Jaki procent Twoich klientów rejestruje się inną drogą niż w sekretariacie szkoły? Czy to czas na rachunek sumienia? 😉